Jadę samochodem. Patrzę na przesuwającą się drogę. Zaczynam intensywnie myśleć. Kto czyta moje wpisy, ten wie, że właśnie kiedy jestem w drodze moje myśli są najbardziej kreatywne. Tym razem myślałam sobie o ludzkiej ciekawości.
Najczęściej jest tak, że jeżeli ktoś dużo dostaje, zaczyna przestawać to doceniać. Tak po części jest z ludźmi. Kiedy się rodzimy dostajemy coś ogromnego- dostajemy świat. Z czasem się do tego przyzwyczajamy, przestajemy doceniać niesamowitości i wielkości życia. Właśnie dlatego małe dzieci są dużo bardziej ciekawe życia niż dorośli- dla nich to nowość, a przecież człowiek jest kimś niezwykłym. Wyjątkowym niepowtarzalnym gatunkiem, właśnie przez tą ciekawość, która niestety w nas zanika.
Idąc dalej tym tropem- myślę. Kto to tak naprawdę jest człowiek inteligentny? Człowiek, który posiada dużą wiedzę? Nie do końca przynajmniej mi się tak wydaje. Co to za problem nauczyć się definicja ze słownika- tak na prawdę to nie kwestia inteligencji, lecz może pamięci. Ja uważam, że inteligencja to inaczej dociekliwość. Człowieka inteligentnego interesuje jak coś się stało. Taka osoba dostając świat, nie przyjmuje go takim jakim jest tylko docieka. Wiadome jest, że człowiek nie może odkryć wszystkiego. Mimo jego niezwykłości nie jest Bogiem. Człowiek inteligentny, chce jednak odkryć choć jedną dziedzinę nauki, nie nauczyć się jej „wkuć”, tylko odkryć a to co innego. Z racji tego, że w szkołach nie „napędza się” ciekawości, lecz nauczanie samo w sobie. Z racji tego mało jest ludzi inteligentych (nie jest to może jedyny powód, ale na pewno edukacja się do tego przyczyniła.
Wydaje mi się, że wyczerpałam temat, jeśli jednak ktoś czyta to, co wylewam na elektroniczny papier, niech odezwie się komentarzu. Chętnie o tym porozmawiam
Przejdę teraz płynnie do drugiej części, czyli do tego jak z humanisty stałam się bardziej umysłem ścisły.
Kiedy byłam małym dzieckiem uwielbiałam pisać opowiadania. Potrafiłam odlecieć w świat mojej bujnej wyobraźni kiedy tylko miałam ochotę. Każde moje opowiadanie jednak pokazywały moje pragnienia, potrzeby lub myśli. Jednak z wiekiem traciłam wenę. Nie wiedziałam co się dzieje. Uwielbiałam tamtem świat tam czułam się dobrze, ten świat mi nie odpowiadał. Jednak nagle dostałam „syndromu pustej kartki”. Zmieniłam się. Dlaczego? Może dlatego, że zmieniłam szkołę, przestałam być nieszczęśliwa w mojej klasie ( przynamniej tak nieszczęśliwa jak byłam w podstawówce). Świat, który kreowałam nie był mi już potrzebny. Zamknęłam go i przekręciłam kluczyk. Zastanawiam się tylko czy jeszcze ten kluczyk posiadam. Nie wiem jednak czy dowiem się tego w najbliższym czasie.
Może jednak zaczęłam akceptować ten świat i być bardziej ciekawa, ciekawa tego świata. Przecież on jest niezwykły. Zaczęłam bardziej interesować się biologią, fizyką i społeczeństwem i chyba tak już zostanie, mam nadzieję, że moje zainteresowanie i poglądy przyczynią się do tego, że komuś będzie lepiej. Każdy chyba tak podświadomie chce.Jednak przynajmniej chciałabym czuć się zadowolona ze swojej osoby, nie stracic nigdy wiary w ludzi.